Pismem intuicyjnym posługuję się ponad 2o lat. Te zapis: czyli wiersz i komentarz pojawił się na początku 2009 roku, a może nieco wcześniej.
Szukam Człowieka
Co oszołomiłby mnie mądrością
Gdzieś skrył się Człecze
Nie tylko sobą zajęty?
Dlaczego ciągle mijamy się,
Nie dostrzegając ludzi
podobnych perłom , diamentom
co gdzieś, w samotniach tkwią?
Szukam jedności z Twoją wiedzą.
Być, czy mieć nie trapi mnie.
Z rozstajów myśli wreszcie wyruszmy,
Aby rozpoznać potencjał: jego, twój, mój.
Szukam Człowieka
Z umysłem wolnym od racji, ambicji,
który gotowy zostawić stary ład.
I chciałby poznawać przestrzenie:
Gdzie tworzy się: zgoda, jedność,
wspólnota myśli, emocji, dusz.
Nowe – tego nie sprawi przypadek,
Ni intelektu błysk,
By unieść się ponad czasem
I rozumienia wzmocnić nić.
Potrzeba woli wielu istnień
I działań tyluż rąk.
Gdzie jesteś taki CZŁOWIEKU?
Szukałam , szukałam, aż zrozumiałam, że nie poszukuję: jej, jego, ich, a istoty samej siebie. Wydawało mi się, że znam siebie dość dobrze, a przekonałam się, że odnajdywanie siebie to nie takie hyc, hyc…
Co najbardziej w tym przeszkadza?
Analiza i ocena. Analizy, bo zatrzymują się na szczegółach, a one ulotne szybko umykają. Tymczasem Analizator uziemiony w przeszłości, cofa się, zagłębia się w bezsensownych rozważaniach. Przygnębiony własną niedoskonałością robi kolejny krok wstecz. Zaczyna obarczać się winą, obniża swój stan myśli, emocji, rośnie ból głowy, wzbudza się żal i poczucie krzywdy, doznanych od innych lub wymyślonych tylko przez Analizatora.
Worek z winą, żalem, krzywdą pęcznieje i ciąży coraz bardziej. Nic dziwnego, że odbija się na zdrowiu. Łóżko miast uzdrowić Analizatora służy pogłębiającej się ocenie zdarzenia: „Nie ma wyjścia z tej sytuacji.” Lęk zaczyna obezwładniać całe ciało. Tym bardziej, że Obiekty oceny mkną bez trudu w tej samej rzeczywistości.
A wystarczyło Analizatorowi, w sytuacji, gdy odczuwał nawet słuszny żal, bo ktoś go krzywdził złym osądem, myślą, lub czynem powiedzieć sobie: – Gdyby Krzywdziciel umiał się zachować inaczej, to by się zachował – i puścić w niepamięć przykrą sytuację. A przy następnej przykrej sytuacji powtórzyć kwestię: „Gdyby umiał inaczej… to by to zrobił.” Oczywiście hasło to jest sprawcze, gdy jest wypowiadane neutralnie z przekonaniem, że jest prawdziwe.
Wówczas analiza słabnie. W osobie skłonnej do oceny nie jest tak prosto. Ocena potrafi się tłuc po przestrzeniach umysłu, przypominając słynny dialog mentalny z sąsiadem:
Osoba chce od sąsiada pożyczyć sekator, ale oceniający umysł podpowiada, że sąsiad jest z pewnością nieżyczliwy i odmówi pożyczki. Może jest nawet skąpy. Osoba prowadząc dalej tego typu rozważania, wymyśla ripostę pukając do drzwi. W wejściu pojawia się potencjalny Pożyczkodawca, ale zamiast „Dzień dobry „ słyszy- A wsadź se Pan ten sekator do ….
Tak często brzmią dialogi z oponentami autentycznymi lub wymyślonymi . Zanim usłyszymy osąd danej sytuacji, już wiemy, co myśleć o: przeciwniku, partnerze, dziecku, a nawet przyjacielu…
Jak skończyć z nonsensem ciągłego analizowania i oceniania?
Odpowiedź jest prosta, choć nieco trudniejsza w zastosowaniu przez Analizatora. Ale trudna tylko dotąd, dokąd jesteśmy przekonani, że to my mamy tę prawdziwą rację. A z racją wiadomo „Każdy ma swoją „ I stoimy w miejscu, choć z poczuciem, że trwamy po słusznej stronie, tzn. naszej stronie, bo boimy się okazać gorszymi w dialogu, a jeszcze bardziej okazać NIKIM. Wykańczamy się w walce o swoje znaczenie, zamiast neutralnie przyjrzeć się własnym reakcjom na oponenta. Może on swoim wystąpieniem pokazuje nam jakąś małość, od której powinniśmy się uwolnić. Np. nasze niedobory neutralności
To często bolesne doświadczenie, ale z perspektywy przyszłych zysków osobistych – korzystne.
Oto jak rozwiązać problem niezwykle oddanej niani, opiekującej się dwójką dzieci młodych państwa doktorostwa. Starszą latorośl trzeba odstawić do przedszkola, opiekując się równocześnie trzymiesięcznym niemowlakiem. Rodzice pochłonięci swoją profesją już nie partycypują w żadnych tam: ubieraniach, sprzątaniach, kupy zalegającej pieluchę niemowlaka, uspakajaniu kapryszącego dzieciaka, który chce zostać w domu, zamiast iść do przedszkola. Niani pęka głowa i kręgosłup od nadmiaru powinności. Robi , co może, by zaspokoić obydwa maluchy. Po czym słyszy wypowiedź wychodzącej Mamy: „Żeby nie moi teściowie, którzy bardzo kochają moje dzieci, to ja nie mogłabym pracować.” Niani opadają ręce. Mimo, że z czułością odnosi się do swoich podopiecznych, to ma ochotę wymówić pracę. Ale drzwi się zamknęły. Państwo doktorostwo mkną po schodach do swojego szpitala. Budzi się refleksja: Czy oni potrafią z podobną empatią jak ich niania do dzieci, odnosić się do pacjentów?
Gniew Niani na obojętność rodziców w stosunku do własnej progenitury, może jest i uzasadniony. Bo Ona też szuka człowieka, który by ją rozumiał, zaakceptował, może pochwalił za tkliwość okazywaną dzieciom. Ale zderza się z poniżaniem zamiast uznania. I chociaż już zna metodę. „Gdyby umieli się zachować…. to by… i wygłasza ja sobie, to nie pomaga w opanowaniu frustracji.
I co wtedy dalej robić?
Nie pomagają pogłębione relaksujące oddechy. Jedno dziecko popiskuje, drugie wrzeszczy, bo uwiera je kupa, z którą zostawiła je mama. Trzeba sprzątnąć, umyć, przytulić. I wtedy pojawia się myślowo zdanie:
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem we wszechświecie, bo już WIEM, co to jest poniżanie. – Skromne pocieszenie, myśli Niania- ale odczuwa jednak mniejszy napór rozdrażnienia i gniewu. Ubiera malucha i mówi na głos – Nie mogę cię tak naprawdę przytulić , bo jeszcze trochę złości, a może tylko osądu we mnie zostało. Twoja mama jest niesprawiedliwa, ale ciebie i tak kocham !
Patrzy na dziecko i jest przekonana, że niemowlę do niej mówi: „ Uśmiechnij się”. Niania zaskoczona próbuje uśmiechu, ale wychodzi tylko grymas.
„Próbuj do skutku, aż usłyszę twój śmiejący głos” kontynuuje myślowo dialog niemowlę. Niania nie może odmówić maluchowi, śmieje się w głos, aż mięśnie twarzy bolą. Za chwilę cała trójka oddaje się beztroskiej radości.
Tę przypadłość można odnieść do innych trudnych sytuacji, w naszym życiu.
Czy to oznacza, że sprawa jest do załatwienia tylko w obrębie odczuwającego krzywdzący osąd. Nie. Do pracodawcy, oponenta, partnera, dziecka itd. możemy wypowiedzieć swoje zdanie, pod warunkiem, ze powyższe podpowiedzi na neutralizację własnego osądu zostały skutecznie przeprowadzone. Wtedy twoje zdanie nie będzie przyjmowane przez oponenta jako oskarżenie. A może nawet mu pomożesz w odkrywaniu człowieczeństwa w nim samym. Jeśli taki zabieg się nie powiedzie. Poszukujący szukają CZŁOWIEKA dalej i zdarza się , ze On pojawia się SAM , a czasem okazuje się , że ON też nas poszukiwał. To najcenniejsze spotkania w naszym życiu.
Wnioski
Poszukiwanie CZŁOWIEKA w innych lub w sobie domaga się uwolnienia z siebie Analizatora i Oceniacza.
Następny krok to neutralizacja w sobie poczucia: żalu, krzywdy, winy. Co pomaga w stopniowej eliminacji lęku, w konsekwencji neutralizuje się gniew, złość. Stajemy się bardziej obecni w rzeczywistości i uważni.
Uzyskanie spokoju, neutralności, kompletnej równowagi to nauka wychodzenia z epoki walki, trochę może potrwać… Ale warto ją kontynuować, bo tylko wtedy będą się wyświetlać osobiste małości , wymagające korekt: np. nerwowość, lub złość na niestosowne zachowania: szefa, partnera, sąsiada, koleżanki, dziecka. Po spostrzeżeniu takiej reakcji i jednym głębszym oddechu myślowo wypowiadamy kwestię:
Gdyby umiał się zachować inaczej, to by to zrobił… czekamy chwilę na zmianę własnej reakcji. Stwierdzamy, że nas uspokaja. Ale nie zawsze…
Wtedy stajemy w niewielkim rozkroku, opuszczamy wolno ramiona i za pomocą 6 pogłębionych oddechów- przeponowe, wprowadzamy harmonię w sobie – to przepis na spokój zostawiony na Ziemi przez starożytną cywilizację Hatorów. Uff udało się spacyfikować wewnętrznego złośnika… ale nie zawsze
Wtedy lokujemy wygodnie ciało w fotelu, zamykamy na chwilę oczy , by skupienie było pełniejsze i wygłaszamy kwestię ( może być myślowa)
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem we Wszechświecie, bo już WIEM co to jest poniżenie, zdrada, ( lub inne hasło, które nas zabolało)
Przekonałam się wielokrotnie, że to niezwykle istotne hasło. Utwierdza świadomość komórek ciała, bo one mają mikro umysły i stosowną wiedzę, by sobie radzić w konfliktowych sytuacjach. Po tym doświadczeniu zrównoważony umysł uspokoi się, ale uparty będzie przekonany o swojej racji.
Ostatecznym rozbrojeniem napięcia może być tylko przywołanie UŚMIECHU. Nie przejmujemy się, że początkowo przejawia się jako grymas twarzy. T o doskonała informacja, ile jeszcze napięć w mięśniach twarzy nosimy. By je uwolnić skłaniamy swoje jestestwo do głośnego ŚMIECHU ,chichotu, co komu bliższe i przez chwilę, nie ustajemy w tej wymuszonej radości.
O skutkach przekonacie się sami. Jeśli są pozytywne świadczą o zrozumieniu: Świat zmieniamy wtedy, gdy transformujemy SIEBIE, a nie przez chęć zmieniania innych. Gdy jestem zrównoważony, neutralny, spokojny- świat zaczyna sam się naprawiać.
Anna Dąbrowska