Anna Dąbrowska, Dzień dzisiejszy, Uśmiech Nieśmiertelności

      Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość w teatrze życia splatają się w jedno. Człowiek pojawia  się na coraz to innych scenach, odgrywa różne role, przeżywa fascynacje intelektualne, emocjonalne Dopełnia siebie w spotkaniach z innymi. Czasem zaiskrzy od pierwszego wejrzenia. A czasem pragnąc spełnienia, zostaje odrzucony.  Nie wychodzi w jednym życiu. Bierni rezygnują z dochodzenia do szczęścia -gorzknieją. Aktywni podejmują  próby w kolejnych przygodach z życiem i to oni doznają olśnień.

            W krainie Gotów na świat przyszła Marlena.           

            W chłodnym domu Dietrichów

             miała ostudzić

            niegdysiejszą namiętność do Eurypidesa

            Po raz pierwszy spotkali się w Tesalii. 

            Ona zwiewna bachantka. On szacowny poeta.

            Rzuciła mu wówczas dionizejski wieniec do stóp.

            On znak kobiecych zalotów za żart wziął.

            Lecz skłonił głowę z uśmiechem,

            Gdy bachantka  recytując jego strofy przywarła mu do kolan.

            Tuląc ją, myślał: kobieta, a pojmuje słowa mężczyzny.

            Gdybyż mój wiek pozwalał na szaleństwo,

            Ona byłaby mi najmilszą osłodą.

            „Miłość potrafi znaleźć drogę tam,

            gdzie nawet ścieżki nie ma „- szeptało w nim coś,

            lecz rzekł: – ten ogień zaraz zgaśnie,

            bośmy wiekiem zbyt oddaleni.

            Wielbić mądrość w człowieku,

            To więcej niż kochać jego ciało – myślała Ona        

             -Jak z taką namiętnością uporać się? 

             Odeszła. W przyszłość zabrała to szaleństwo.

             I błądzili przez wieki nie rozpoznając się.

            On kiedyś był polskim poetą- Fredrą.

            Bachantka w jego sztukach grywała.

            Lecz żyła bez niego. On nie dostrzegał jej.

            I oto Bachantka pojawia się jako Marlena Dietrich

           Artystka  choć w blasku sławy skąpana,

            Tęsknoty do Eurypidesa nie może ukoić

            Na przyjaciela samotność wybiera.

            U schyłku dni, tknięta przeczuciem spotkania Poety

             duszę swą śle do Kamili, polskiego dziewczęcia .

            Takie wędrówki dusz nie co dzień  zdarzają  się:

            Kamila wypełniona  duszą Marleny,

            nowe rysy twarzy i nowe pasje przejmuje.

            To niczym  bachantka…albo wielka artystka…

             z pasją szuka swego Eurypidesa.

             Odkrywa go…  w wiekowym Andrzeju Lapickim

            Po wiekach, o refleksję oboje bogatsi

            Próbują wspólnego losu.

            „Nie przynosi wstydu śmiertelnym to, co konieczne”     

            -rzekł onegdaj poeta, a los tę myśl wypełnił.

                                                                       Anna

                                                                       (spisane z reinkarnacyjnego nasłuchu)          

Eurypides odnaleziony